złość i bezsilność

budzi się człowiek czasem w nocy i myśli… zastanawia się…

co kieruje innymi, jakie mają cele, jak je chcą osiągnąć – jakim kosztem i co robiąc…

Najprościej jest chyba zrozumieć bezwzględne osoby – takie które wiedzą czego chcą i wiadomo, że zrobią wszystko by ten cel osiągnąć. Zwykle dotyczy to spraw materialnych ale nie zawsze… takim osobom chyba jest wtedy najłatwiej zaufać, gdyż wiadomo że cokolwiek zrobią, czy mając do wyboru różne scenariusze – zawsze wybiorą ten najkorzystniejszy dla nich.

Potem mamy ludzi którzy są związani swoją moralnością, mają dylematy, zastanawiają się – tu już dużo trudniej jest oceniać, dużo trudniej przewidzieć. Nie wiadomo czy zwycięży żądza czy morale, ale mniej więcej znając te osoby można z dużą dozą prawdopodobieństwa znaleźć obszary w których jedno z dwojga będzie silniejsze.

No i mamy trzecią grupę – Ci co mówią, że robią coś „dla Twojego dobra” – całkowicie nieprzewidywalni… w zależności od tego co sobie wymyślą czy jak dziś będą motywować swoje czyny i działania – takie będą podejmować decyzje.

Smutne to jest, że właśnie działania „w dobrym celu” drugiej osoby są zwykle działaniami dla nich niekorzystnymi. Nie rzucajcie we mnie kamieniami za te słowa – ale tu nie zaliczają się osoby, które są oddane drugiej osobie i na przykład z miłości zrobią wszystko dla niej – takie osoby zaliczają się do pierwszej z grup!

Skąd takie negatywne nastawienie? Może z doświadczenia? Jakoś ostatnio dużo pojawia się działań, które są dla naszego dobra… i to prywatnie i to na krajowym szczeblu (aby daleko nie szukać: podsłuchy w imię naszej wolności,  przerzucanie pieniędzy z komercyjnych funduszy do zus-owskiej czarnej dziury itp.)

Dlaczego o tym piszę? Bo zawsze agresywnie reaguję jak ktoś stara się mną manipulować, bym myślał tak jak ktoś chce, przekręcanie faktów, zrzucanie odpowiedzialności, pretensje czy wyrzuty. Nienawidzę manipulacji, nie znoszę kłamstw… Jeżeli ktoś podejmuje decyzje – musi się liczyć z konsekwencjami. Nie można oczekiwać, że kto inny po nich posprząta i naprawi to co popsute. Dlaczego ludzie nie biorą odpowiedzialności za swoje czyny? Czy to takie trudne? Czasem zwykłe przyznanie się do błędu i po prostu wyjaśnienie sprawy potrafi zdziałać cuda. Czasem trzeba się napracować, po to tylko by tylko odzyskać szacunek innych, czasem ciężką pracą i chęciami da się nawet rzeczy naprawiać… Ale no bez przesady nie oczekujmy, że rzucanie fochem, i wmawianie innym że to oni doprowadzili do czegoś co jest konsekwencją naszych działań rozwiąże sprawę.

Podobno milczenie jest traktowane jak przyzwolenie… dlatego piszę wszem i wobec – nie nie zgadzam się, nie pozwolę by mi zarzucano coś czego nie zrobiłem, nie wezmę odpowiedzialności za działania i decyzje innych. Jeżeli ktoś się z tym nie zgadza – może mi to powiedzieć w twarz – jestem pewien, że nie znajdzie żadnego argumentu by mnie przekonać.

Najgorsze, jest to, że niektórzy mylą uprzejmość z uległością. Jeżeli robię coś dla kogoś, robię mu uprzejmość, przysługę – to robię – jest to moja świadoma decyzja i liczę się z jej konsekwencjami, jednakże jak już ktoś stara się to nadużyć – dziwi się że dostaje negatywną odpowiedź… no przepraszam, co to jest? Może nie zawsze myślę „co ja z tego będę miał” – ale w końcu i takie pytanie trzeba zadać.  Jakiekolwiek kontakty, związki czy przyjaźnie bazują na jakiejś wymianie – czy to uczyć, rzeczy czy czynów/usług… nawet miłość która jest jednostronna nie przetrwa – musi być jakaś reakcja zwrotna, która drugą stronę będzie zadowalać. Każda uprzejmość ma swoje granice…

Więc jeżeli do kogoś się nie odzywam, to nie znaczy że to jest nieme przyzwolenie, czasem po prostu to co się dzieje, przerasta moje pojmowanie i nie mam pojęcia co odpowiedzieć w cenzuralnych słowach… jeżeli jesteś w takiej sytuacji (nie, niekoniecznie ze mną) to postaw się w roli tej drugiej osoby, zastanów się czy to co robisz nie jest manipulacją, nie jest czymś co tę drugą stronę rani czy też jest jej dokuczliwe… zastanów się i postaraj się odwrócić swoje słowa – może wtedy po zadaniu sobie prostego „co ja z tego mam”, nadejdzie olśnienie i będziesz wiedzieć co tak naprawdę powiedzieć i jakie są te pierwsze kroki do przerwania milczenia.

 

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *