zmienianie się

Zastanawiałem się nad tym, jak trudno jest zmienić w życiu coś do czego jesteśmy przyzwyczajeni, jak trudno jest zmienić siebie, swoje zachowania czy cechy.

W jakiś sposób, upraszczając, można powiedzieć o dwóch grupach: zmiany, które są naturalne i nie wymagają motywacji oraz zmiany, do wprowadzenia których musimy wykonać pracę i silnie przy nich trwać.

Pierwsza grupa jest łatwa w adaptacji i praktycznie nie wymagająca wysiłku, ma ona swoje minusy – jest bardzo podstępna. Zdarza się, że zmiany te następują powoli, niezauważalnie, pod wpływek czegoś lub kogoś. I nie zawsze są to zmiany na dobre… Zmiany te mogą prowadzić wręcz do odmienienia nas samych na takim poziomie, że zatracamy w części to kim jesteśmy. Podstępnie, gdyż jak już zorientujemy się co się stało – zmiana już zaszła. Podstępnie, gdyż w jakiś sposób działo się to za naszym bezgłośnym przyzwoleniem i akceptacją.

Czasami wpada się tu w pułapkę, z której ciężko się wydostać, gdyż odzyskanie siebie wymaga wysiłki i jeszcze większej pracy – wpadamy w zmiany z grupy drugiej.

Zmienianie się świadome, ciężkie i żmudne. Mając cel i dążąc do niego, dzień w dzień, minuta w minutę – pamiętanie o tym że coś robimy, że w czymś trwamy.

Nie jest to proste… nie jest to przyjemne, często z regresjami… Dużo prób nie kończy się wcale, część tylko połowicznie. Ale są to zmiany, po osiągnięciu których jesteśmy z siebie dumni.

Dużo prościej jest się zmieniać kiedy ma się wsparcie zaufanych osób, często bliskich. Ale jak to zawsze bywa, i tu jest różnie. Znajdują się tacy, co w imię motywacji potrafią doprowadzić do katastrofy – często nie zdając sobie sprawy co właśnie zrobili. Zaraz ktoś powie, że jak jest silna wola zmian, to nikt na to nie wpłynie – ale to nie jest prawda, szczególnie jak jest to osoba, której bardzo ufamy. Przypomina mi się od razu stare hasło „… Boże broń mnie przed przyjaciółmi, z wrogami sobie poradzę…”.

Dlaczego o czymś takim piszę? Z kilku powodów, raz żeby uporządkować swoje myśli i refleksje, dwa że miałem ostatnio kilka bardzo ciekawych rozmów, kiedy zobaczyłem oba typy zmian – jak bardzo jaskrawe i znane.

Zmiany powolne, i dobre i złe… zmiany ciężkie – zakończone i porzucone.

Budujące jest to jak ludzie zmieniają się na dobre pod wpływem kogoś komu ufają, kogoś kto ich szanuje i nigdy nie wykorzysta. Radość daje jak się widzi osobę, która nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, na skraju całkowitego załamania, która zaczyna się śmiać, cieszyć… nie boi się wyjść z domu. Uśmiech na twarzy i otwartość na innych – tak bardzo zaraźliwe!

Po drugiej stronie szali są jednak i smutne rzeczy… kiedy ktoś poświęca się dla kogoś, poświęca siebie, swoje życie, zainteresowania i marzenia. Zmiana dla kogoś i pod wpływem kogoś…  Jak obserwuje się coraz większy smutek i dystans do świata. Zaklęte koło, spirala prowadząca w dół i w dół. Kiedy człowiek traci siły i ciężko mu już nawet powiedzieć czego tak naprawdę chce – zapomniał o tym, że może chcieć, żądać – że może żyć! Wtedy widać tak jaskrawie, czy ma się przyjaciół, czy jest ktoś kto wskaże drogę, wstrząśnie i pomoże.

I widać zmiany, jak ludzie dumnie, z podniesionym czołem – wiedzą że swoją ciężką pracą i wielkim wysiłkiem  osiągnęli cel… Cel o którym czasem nikt nie wie, ale widać jak ta droga odbiła się na twarzy i charakterze.  Ta podbudowa, wzmocnienie pewności siebie – ten dystans do problemu i wiedza, że wie jak coś pokonać. Widać jak to zmienia też sposób postrzegania świata, jak ta wiedza i doświadczenie zmieniają osobę, awansują ją – teraz jest kimś kto wie.

By mieć pełen obraz powinienem teraz opisać te niedokończone i porzucone zmiany, kiedy brakło siły lub motywacji. Ale nie, nie będę – bo to nie zawsze jest coś straconego, czasem jest wstępem, czasem jest tylko przerwą. Znam również takie przypadki, kiedy podjęcie decyzji wystarczyło – że to było tą konieczną zmianą –  w umyśle. Wtedy kiedy nagle, człowiek zaczyna dostrzegać, że jest coś przed nim, widzi nadzieję. Kiedy ma szansę zamknąć rozliczenia z przeszłością i wiedzieć że nie ma powrotu. Ten spokój wewnętrzny, ta lekkość i czasem radość…  przecież nie było zmiany, była tylko decyzja o jej rozpoczęciu…

 

 

Comments

Jedna odpowiedź do „zmienianie się”

  1. Awatar laleczka_z_saskiej_porcelany
    laleczka_z_saskiej_porcelany

    Nie wiem czy powinnam, ale skoro jest miejsce to mogę… Zburzyłeś właśnie spokój moich myśli… Przeczytałam to (oczywiście mam problem z nazwaniem – esej? rozprawka?)co wyżej raz, drugi i … Od dłuższej chwili siedzę i wlepiając oczy w tekst myślę… Czy życie niesie nam wszystkim to samo tylko nieco zmodyfikowane? Zmiany, zmiany… znam je dokładnie… wszystkie o których piszesz… Że oczywista oczywistość? Czasami dobrze się przekonać, że ktoś myśli podobnie do nas… Emocja i Rozsądek wychylają się zza monitora gotowi do dyskusji, której tu nie przytoczę :)) Podoba mi się i już 🙂 p.s. „poruszyłeś moje wnętrze”, czuję niedosyt.. tak liter jak obrazów 🙂 p.p.s. a miało być krótko 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *