Są takie dni, kiedy nie mm pomysłu co ugotować… A dziś akurat zbiegło się to z pusta lodówką.
Pusta lodówka bardzo motywuje do diety! Z drugiej strony, dzięki temu mam w większości świeże produkty.
Jako zapas „na czarna godzinę” w zamrażarce znalazłem opakowanie kalafiora. Czemu nie?
W małym garnku zanotowaliśmy wodę, lekko osoliłem i wrzuciłem około połowy paczki.
Po kilku minutach ugotowane różyczki kalafiora przerzucilem do blendera (nie odsączałem, wyjąłem łyżką ceszakową, nie wylewając wywaru).
Dodalem przyprawy: sól, pieprz, odrobinę lubczyuku, i dosłownie muśniecie gałki muszkatałowej, wszystko zalałek 3-5 łyzkami wywaru. Lekko zmieliłem (pulsacyjnie). Teraz dodałem 250ml jogurtu, jeszcze raz zmieliłem, dodając wywar w miarę potrzeb by uzyskać konsystencję kremowej zupy i pozbyć się grudek.
W miseczce, kem posypałem drobni pokrojoną pietruszką.
Zupa smakowala wyśmienicie z grilowaną/tostowaną kromką chleba, jeszcze smaczniejsza byłaby z grzankami – ale to dla tych co nie są na diecie.
Smacznego!