Wkurza mnie czasem, to że dietetyczne przepisy wszędzie podają by używać piersi z kurczaka, głównie dlatego, że to nie jest najsmaczniejsze mięso. Tak, mało tłuszczu, ale jakość jest powiedzmy sobie szczerze – taka sobie.
Poza tym, pierś z kurczaka nie jest łatwym materiałem do obróbki. Z jednej strony bardzo łatwo jest przesadzić z gotowaniem – mięso robi się suche i smakuje jak wióry, albo niedogotować – a surowego nie powinno się nigdy jeść (słyszeliście kiedykolwiek o tatarze z kurczaka?).
Co zrobić by sobie życie uprościć? Najprostszym wyjściem jest pokrojenie mięsa na mniejsze kawałki – tak by były cieńsze: przekroić wzdłuż (jak na przykład tutaj) albo wogóle na mniejsze a’la gulaszowe kawałki. Na pewno można gotować na parze, wtedy ten łatwiej jest nie przesadzić z gotowaniem – bo gotuje się wolniej i przedział w którym mięso jeszcze jest smaczne jest szerszy. Duszenie w brytfannie też jest fajne ale zdecydowanie bardziej trzeba uważać i kontrolować.
Na pewno duszenie albo pieczenie na maśle czy w śmietanie jest super smaczne – nie dość że potrawa nabiera przyjemnego smaku i aromatu to jest to bardzo proste w przygotowaniu, ale jak każde rozwiązanie i to ma wadę, dużą, nie jest dietetyczne.
Ale co zrobić jak trzeba ładne i duże kawalki? No nie ma wyjścia i trzeba samemu zdobyć doświadczenie jak się mięso w naszej kuchni zachowuje… czyli albo użyć termometru i co chwilę sprawdzać jak wygląda, albo macać co jakiś czas i sprawdzać czy już twarde czy jeszcze miękkie.
A teraz coś dla tych co nie mają za dużo czasu, a ma być dietetycznie i smacznie: pulpeciki z kurczaka w sosie selerowym (sos opcjonalny, nie musicie się katować jak nie lubicie).